Plener foto-przyrody w Górach Stołowych
"HenRykowisko 2000"

6-8 października 2000

Relacje i opinie uczestników przesłane na grupę


Witajcie

Cisza taka jakby w ten weekend nic się nie stało, postanowiłem więc tę ciszę przełamać.

W tych dniach odbyło się "HenRykowisko" w Górach Stołowych. Dla mnie wyjazd rozpoczął się już prawie w czwartek po południu pakowaniem manatków (szyszek i innych gadżetów potrzebnych do fotografii przyrodniczej :-)). W piątek oczywiście do pracy i o 16 po pracy w auto i wyjazd. Na miejsce dotarłem bardzo sprawnie. Dzięki dokładnemu opisowi i oznakowaniu trafienie - mimo karkołomnej lokalizacji - było śmiesznie proste. Chociaż GPS miał bardzo poważne problemy. Nie ma to jednak jak wyczucie i intuicja.

W plenerze udział wzięło 17 osób w tym 9 grupowiczów i jeden pies. Nocowaliśmy w pięknie choć karkołomnie położonym pensjonacie. Na szczęście nikt nie zgubił miski olejowej czy wahacza. Pensjonat był całkowicie do naszej dyspozycji. Piątkowe spotkanie w sali kominkowej trwało aż do 4 nad ranem. Chociaż nie wszyscy dotrwali to tej godziny.

W sobotę po śniadaniu udaliśmy się wreszcie uprawiać nasze hobby. Po wielokrotnych zmianach planów ustalono wreszcie miejsce - Błędne Skały. Plenerowicze tak byli wygłodniali robienia zdjęć, że gdy wreszcie stało się to możliwe ich migawki zagrzewały się prawie do czerwoności. Do niektórych ciekawszych tematów ustawiały się kolejki foto-przyrodników. Po południu znów odbyło się w sali kominkowej spotkanie i omówienie efektów pierwszego dnia. Spotkanie to zakończyło się olbrzymim grilem. Kolejnym punktem programu był pokaz slajdów. Niektórzy grupowicze przedstawili swoje prace i poddali je powszechnej krytyce. Grono oglądających nie szczędziło również pochwał i ciepłych słów nakłaniających do zwiększenia wysiłku na drodze do doskonalenia swego warsztatu. Pokaz fotek wywołał lawinową dyskusję, trwającą dla niektórych znów do godziny 4. I w tak miłej atmosferze dotrwaliśmy do niedzieli - ostatniego dnia pleneru.

Po śniadaniu udaliśmy się na szczyt Szczelinca. Odbyła się tam przysłowiowa godzina dla reporterów, migawki strzelały, lampy błyskały z wielkim zapałem. Niektórzy robili zdjęcia hurtem licząc to na rolki, inni detaliści robili zdjęcia na sztuki. Po zejściu ze szczytu i pożegnalnym obiedzie wykonaliśmy około 20 zdjęć pamiątkowych po czym każdy odjechał w swoją stronę.

Nie trzeba oczywiście podkreślać, że duszą całego pleneru był Henryk i jemu należy się ogromne podziękowanie za trud organizacji. Pozostałym uczestnikom - grupowiczom i osobom towarzyszącym należy również podziękować za przemiłą atmosferę.

A na koniec trochę statystyki:
- wykonano 231,3 zdjęcia;
- obejrzano 150 slajdów;
- wypito 87,7 butelek piwa, 3 butelki wódki i 1 piersiówkę doskonałego koniaku;
- opowiedziano 15432683 dowcipów;
- zjedzono 10kg mięsa i kiełbasy z grila;
- przejechano 3450km na i z pleneru;
- do robienia zdjęć użyto 1 pentaxa, 1 practicy, 3 minolt i 5 canonów.

Plener był rewelacyjny i niech żałują wszyscy, którzy nie dotarli.

Relacjonował
Jarosław Wąsikowski


Witajcie

Plener Góry Stołowe 2000 - zakończony :-(((((((((((((((((
Dziękuję wszystkim uczestnikom za 100% obecność, za wspaniałą atmosferę, za uśmiechnięte buźki, za wyrozumiałość dla organizatora gaduły, ...... za te wszystkie piękne chwile spędzone razem.

Krótkie streszczenie.
Zebraliśmy się w piątek wieczorem w dziko położonym pensjonacie w Górach Stołowych. Przyjechało 14 osób. Pomimo, że większość z nas widziała się pierwszy raz, odniosłem wrażenie jakbym znał ich wszystkich od przedszkola!! Po krótkim posiedzeniu do 4 rano :-) poszliśmy spać, by za 4 godziny spotkać się ponownie! Pogoda była piękna .... było zamówione słońce!! tylko troszkę niewidoczne, bo przysłali nam również niezamówioną mgłę :-))) Wilgotność bliska 100% ale elektronika nie siadła w sprzęcie. Jesień w pełni. Pierwsze wyjście "Błędne Skały", plecaki i nie tylko plecaki :-) klinowały się w szczelinach skalnych, można było się zgubić, ale w ostatniej chwili dostaliśmy wsparcie następnych 2 grupowiczów i małego "wolfa", który z nosem przy ziemi wskazywał nam drogę (nie zawsze zgodną z wyznaczonym szlakiem w rezerwacie). Nagle dołączył do nas kolejny grupowicz z serią pięknych slajdów. Wieczorem grill i ....... slajdowisko .... przepiękne zdjęcia. Niektórym oberwało się za to, że trzymają taki materiał w szufladach a nie prezentują w poczekalni - obiecali poprawę ! :-)) Mocniejsi w gadce, w tym również ja, przedyskutowali kilka przyrodniczych problemów do 4 rano, wspomagając się fachową lekturą ..... :-))

W niedzielę poczłapaliśmy, (no przynajmniej ja człapałem, bo fachowa literatura i rozmowy o przyrodzie trochę mnie osłabiły) na Szczeliniec Wielki. Czy był on wielki to ja nie wiem, bo nie było go widać:-)), mgliste klimaty dominowały. O 17 ruszyliśmy z Karłowa do domów :-((((((

Pozdrawiam i zapraszam na następny .......
Asia i Henryk

Powrót