Przedstawiam drugą fotorelację dotyczącą wód termalnych. W następnej kolejności planuję relacje z tzw. "Plażowania w Toskanii".
Bagni San Filippo
Pod koniec pobytu w Toskanii postanawiamy jeszcze raz zakosztować termalnych, uzdrawiających kąpieli. Po zwiedzeniu Montepulciano jedziemy po południu najkrótszą drogą do Bagni San Filippo. Wiemy już jak i czego szukać. Zjeżdżamy z drogi SR2 i po krótkiej wspinaczce krętą drogą SP61 docieramy na miejsce. Skręcamy w lewo - jak wskazuje drogowskaz - i wjeżdżamy na Via Fosso Bianco.
Po krótkiej chwili natykamy się na sznur ciasno zaparkowanych po prawej stronie drogi samochodów. Zjeżdżamy powoli na dół uważnie się rozglądając i szukając jakiś znaków wskazujących właściwy kierunek. Samochodów jest bardzo dużo ale widać, że ludzie zaczynają się już powoli zbierać - a najważniejsze jest to, że widzimy skąd wracają oraz że wracają z kąpieli. Dojeżdzamy na dół do samego końca i wjeżdżając na główną drogę, którą przyjechaliśmy, robimy jeszcze jedno kółko (Via Fosso Bianco jest jednokierunkowa), po czym zatrzymujemy się niedaleko "zejścia" na dopiero co zwolnionym miejscu. Idziemy jak po sznurku w przeciwnym kierunku niż zdecydowana większość ludzi. Za chwilę skręcamy w prawo na szeroką, szutrową ścieżkę i już po chwili trafiamy na coś takiego:
Z daleka i z bliska robi wrażenie.
Ale to jeszcze nie jest to miejsce. Na lewo płynie strumień z ciepłą wodą i charakterystycznym odorkiem. W górze strumienia kilka osób moczy się w małym rozlewisku. Jednak ludzie idą z drugiej strony, więc przekraczamy po kamieniach szeroko rozlany w tym miejscu strumień i idziemy w dół wzdłuż strumienia odgrodzonego barierkami od wąskiej już ścieżki. Co chwilę pojawiają się takie widoczki.
Są też małe kaskady ...
... i miejsca, gdzie woda rozlewa się szerzej.
W końcu trafiamy na to czego szukaliśmy.
Chyba nie muszę tego opisywać.
Naprawdę gorąca woda spływa z góry cienką warstwą, gromadząc się w całkiem sporych zagłębieniach. Prawie wszystkie dołki są zajęte. Ale ponieważ jest już mocno późne popołudnie, więc powoli robi się coraz luźniej. Ogólnie panuje pełen luz a w powietrzu unosi się sielankowy, beztroski nastrój.
Każdy szuka sobie miejsca. Pochylenie jest dosyć łagodne i nie jest specjalnie wysoko. Zasada jest prosta - im wyżej tym woda jest bardziej gorąca. W jednym miejscu spływająca woda tworzy mały wodospadzik i dłuższe stanie pod nim może skończyć się poparzeniami.
To jest jeden z atrakcyjnych dołków pod pionową częścią skały.
Trzeba sobie w nim zasiąść ...
... i podziwiać to co za plecami ...
... albo nad głową.
Na dole spływająca z góry woda wpada do płynącego wzdłuż ścieżki strumienia, który nas tu doprowadził.
W tej części zostawia się rzeczy. Gdy tu przyszliśmy nie było tak luźno.
Po gorącej kuracji można się ochłodzić i przepłukać w zdecydowanie zimniejszej lecz ciepłej wodzie.
Tak musiało być w raju.
Podam jeszcze dokładną lokalizację tego miejsca. Patrząc na mapę wygląda mi na to, że pierwsza skałka zaraz przy zejściu z drogi to jest punkt A, a miejsce gdzie dotarliśmy to punkt B.
Pod koniec naszych kuracji zauważyłem w pewnym miejscu przekrzywioną tablicę, na której było coś napisane po włosku (domyślam się, że było coś o wspinaniu i kąpaniu) a jako, że włoskiego nie znam, oraz mając na uwadze fakt, że byli tam prawie sami włosi, więc aby niczemu się nie narażać czyniliśmy po prostu to co wszyscy znający język i z pewnością rozumiejący zapisy na tabliczce.
I na koniec jeszcze kilka kadrów, z których może zrobi się tapety do komputera albo powiesi na ścianie w większym formacie.
Zdjęcia: Tomek i zbyszek
Pozostałe relacje z term: Saturnia,
Bagno Vignoni
|