Toskania przydrożna (sierpień, AD 2011)


Licencja

Na początek kilka słów wstępu, a później 30 zdjęć do obejrzenia.

Zatytułowałem to Toskania przydrożna, bo wszystkie zdjęcia były robione przy drodze, kilka do kilkunastu metrów od samochodu zaparkowanego na poboczu, a czasem wprost z drogi. Nie ma tu typowych, przewodnikowych zdjęć uroczych miasteczek i ich wspaniałych zabytków, które koniecznie musimy zobaczyć. Po kilku dniach intensywnego zwiedzania Toskanii człowiek nie jest w stanie ogarnąć, w którym miasteczku był, w którym co widział, co kupił, co jadł, co pił i kiedy to było. Bez notatek robionych na bieżąco szybko zrobi się czarna dziura w pamięci.

Toskania przydrożna to złapane przypadkowo i bez planu krajobrazy. Normalnie krajobraz trzeba wychodzić, oswoić i podejść ostrożnie - by go nie spłoszyć - przynajmniej kilka razy. Wcześniej należy obejrzeć prognozy pogody, sprawdzić godziny i azymuty wschodu czy zachodu słońca lub księżyca, po czym wstać zazwyczaj bardzo wcześnie, gdy jest jeszcze ciemno, i po dojechaniu na z góry zaplanowane miejsce czekać, czekać, czekać, by w końcu wrócić bez zdobyczy. Kiedyś może uda się coś zrobić. To co pokazuję, to rozpoznanie bojem - w tych miejscach byłem, widziałem i chciałbym do nich wrócić.

I jeszcze kilka uwag praktycznych.
Sierpień nie jest najlepszym miesiącem na fotografowanie słoneczników, a już z pewnością nie w samo południe. Sierpień nie jest też najlepszym miesiącem na fotografowanie rejonu Chianti. Natkniemy się wtedy w większości na różne odcienie mocno dojrzałej zieleni. Zazwyczaj będzie to zieleń winna i oliwna przeplatana cyprysową. Od czasu do czasu wszechobecna zieleń jest łamana brązem ziemnym - to są dominujące kolory sierpnia w Chianti.
Znacznie ciekawiej prezentuje się w sierpniu rejon położony na południe od Chianti. Jest już po żniwach. Na polach widać porozrzucane bele słomy. Ale największe wrażenie robią niesamowite odcienie kolorów ziemi. Całość jest okraszona poutykanymi na wzgórzach farmami i wioskami.

Teraz można kliknąć tu ---> i poczuć marną namiastkę klimatu toskańskich pagórków.

zbyszek

P.S. Po powrocie z Toskanii odeszła mi chęć na wypady na Wzgórza Trzebnickie, do których mogę dotrzeć w niecałe 30 minut.